miko - Sprzęt
   
  Niusy
  Witajcie
  Miejsce
  Sprzęt
  Poczatki
  Napisane
  Ulubione
  Moje
  Fotki
  Galeria
  Linki
  Napisz
  Guestbook
  Counter

 


Sprzęt, który używałem i używam ewoluoował wraz z moim rosnącym apetytem. Jeździłem na rolkach streetowych (Roces), potem na Salomonach z serii FSK   a obecnie jeźdzę na bardzo popularnych Sebach High.

 

Dawno, dawno temu, czyli kiedy już śmigałem, ale nie wiedziałem jeszcze o pięknej dyscyplinie zwanej slalomem stylowym (freestyle slalom), to jeździłem na rolkach streetowych Roces Lowrider. Dobrze wspominam te rolki, na których stawiałem swoje pierwsze kroki. Mam je do dzisiaj. Dziś to one liczą już grubo ponad 10lat. Lajner, czyli wewnętrzny but jest już od dawna w strzępach, kilka razy go zszywałem. Po kilku latach używania kapeć się też tak wygniótł, ze powstał spory luz. Redukowałem to odpowiednią skarpetką. Kóła zbyt wielkie tam nie wchodziły, nie było to więcej niż 60mm. But zewnętrzny to sztywna skorupa, niezniszczalna. Nic nie straciła przez te wszystkie lata. Płoza też nie była zła: aluminium i nawet nie takie długie, jakieś 265mm z wbudowanym rockeringiem. I co zabawne - zauważyłem to dopiero gdy zacząłem interesować się slalomem. Nie wyobraźacie sobie, jakie było moje zaskoczenie i radość! 

Na zdjęciu poniżej omawiana rolka z wielkim bananem. Nigdy nie jeździłem na takim rockeringu, poprostu zmieniałem koła z zielonych na nieco większe, ale mega twarde, kryptonics splinter. Chciałem, żeby było tanio, wtedy oszczędzałem na slalomie. 





Lowridery wspominam bardzo dobrze, na nich stawiałem pierwsze rolkarskie kroki, a potem te slalomowe. Chciałbym tutaj zadać kłam opiniom, że tylko odpowiedni i drogi sprzęt umozliwia slalom stylowy. Podstawowe techniki można opanować na wielu rolkach. Ja na swoich lowriderach co nieco się nauczyłem. I przejechałem 8. Poznański Półmaraton. Jako namacalny dowód niech posłuży wideo z pociągu:
 
Jedziemy na 8. PM a ja jadę "one cone crazy". I skoro one cone crazy jest możliwe na takich streetowych rolkach w jadącym pociągu, to wiele jest możliwe.


Zabawne jest to, iż te rolki pożyczyłem od kumpla, który przesiadł się na deskę. To było pewnie jeszcze w liceum. Od tego czasu rolki przeszły na moją własność. I chwała Ci Kuba za ten gest. Dzięki temu, że się nie upominałeś o nie mogłem nauczyć się spokojnie jeździć. A jeżdziłem sporo. Prawie całe studia dojeźdzałem na zajęcia, raz siedząc w rolkach, raz je ściągając i rzucając w kąt. Dzięki temu posiadłem umiejętność poruszania się na rolkach po mieście i dziś nie mogę zrozumieć rolkarzy narzekających na krawęźniki i dziury. Przy odpowiedniej praktyce to nie problem. A już wogóle nie mogę zrozumieć ludzi, którzy myslą, że na rolkach to tylko można śmigać po równiutkim asfalcie. Oczywiście to jest przyjemniejsze, ale z drugiej strony trzeba sobie radzić w miejskiej dźungli.


 



Ucząc się slalomu od lipca 2007 przejeżdziłem całą jesień i zimę 2007/2008 na lowriderach.  Gdzieś  w grudniu udało mi się zakupić buta Salomon Crossmax, do którego później dokupiłem płozy FSK 247mm a potem FSK 237mm. Oj nadzwoniłem się  i nachodziłem się za tym towarem, że ho ho. But kupiłem za mały, bo nie było wyboru, Salomon nie produkował już wtedy rolek. I tak miałem ogromne szczęście, ze wogóle coś znalazłem.

Pamiętam dobrze, jak padał deszcz a ja podekscytowany jechałem na Kobierzyńską rowerem do sklepu aby obejrzeć buty FSK. Pamiętam jak wchodziłem do sklepu, jak przymierzałem, jak podjąłem decyzję i jak potem wracałem z przywiązanymi pod rain coverem do plecaka rolkami bo nie zmieściły się do środka. Kilka nastepnych dni spacerowałem po domu w "kapciach" albo stukałem po panelach chodząc w samych butach. Szyny jeszcze wtedy nie miałem. Czerwoną udało m się kupić  w Krakowie, a czarną (247mm) przysłali mi z Bielska-Białej. Potem zakupiłem odpowiedni komplet kół GYRO (Hi-Lo - specjalny do szyn FSK) i zacząłem adaptacje do nowej rolki. 

Poniżej omawiana rolka w wiosennym wyposażeniu:



Ponieważ kupiony przeze mnie rozmiar był za mały (skorupa ok, ale liner znacznie za krótki, 5mm) to przez pierwsze tygodnie mnie ostro cisnęło w palca dużego i nie było fajnie. Wkładałem do kapcia przeróżne przedmioty, piłki tenisowe na noc, kupiłem spray do rozciągania obuwia, nawet zakup prawidła rozważałem. Wreszcie przełożyłem kapeć do starego LowRidera, pojeździłem nieco i kapeć się dostosował. A wtedy już było bardzo OK.
Większośc sezonu przejeżdziłem na FSK. I dobrze mi sie na nich jeździło. Początkowo było trudno się przestawić, inny but, większe koła i wyżej nad asfaltem, ale po odpowiednim treningu czułem się w nich świetnie.

Gdzieś w połowie 2008 zawuażyłem, ze FSK mnie trochę ogranicza. Pojawił się luz, zacząłem odczuwać, ze cała rolka jest dość miękka, co daje się odczuć przy jeździe na zewnetrznych krawędziach, a z tego w wysokim procencie składa się właśnie slalom. Być może pojeździłbym na nich jeszcze, tak łatwo nie zamierzałem się poddać z powodu sprzętu (kiepskiemu tancerzowi prącie w tańcu mrowi), ale przy zmiane kół natknąłem na nieprzyjemną niespodziankę: Szyny FSK są produkowane z otworami tymi Hi-low, co oznacza, że otwory są powiercone na różnych wysokościach (nie zupełna samowolka, ale dwa przednie niżej niż dwa tylne). W praktyce oznacza to, ze aby ustawić w takiej płozie banana trzeba zakupić 3 typy kółek. I co najważniejsze, gdy zewnętrzne koła się zetrą i pomniejszą trzeba sztukować z używanych kół. Sprawa się zatem rypła, bo poszukiwania kół na wymianę mnie szybko znużyły.

Moje rozstanie z FSK udokumentowałem w tym miejscu:


Good Bye FSK czyli rozstanie z Salomon FSK from miko on Vimeo.

 

Tak naprawdę nie chciałem zmieniać  tej rolki. Po tym jak przełomie 2007/2008 zjeżdziłem pół Krakowa, żeby ją kupić w częściach (but osobno, śruby osobno, szyna osobno, koła osobno) i moje stopy przeżyły za krótki liner to napewno zrozumiecie, że nie było mi łatwo się z nią rozstawać.


Na forach slalomowych można szybko znaleźć informacje, że FSK typowo slalomowymi rolkami nie są a ja chciałem rozwijać się w tym kierunku, więc zainwestowałem w końcu w SEBA High. Długo dojrzewałem do tej decyzji. Oczywiście na początku wogóle nie mogłem włożyć tam stopy, jak pierwszy raz je na Błoniach włożyłem to wywróciłem się jak przedszkolak, a po dziesięciu minutach jazdy miałem odczucie, jakby pociąg jeździł mi po stopach - takie były ciasne. Prezz pierwsze tygodnie mogłem jeździć tylko krótko, 10, 15 minut i musiałem wyciągac stopy z buty. Mineły trzy tygodnie, może miesiąc i linery/skorupy się rozbiły i nieco dopasowały. Teraz po kilku miesiącach wciąż te rolki nie należą do najwygodniejszych, ale jest znaacznie lepiej. Powiedzmy 8/10. Twardość podeszwy i sztywność materiału daje o sobie znać. Zalety tych rolek jednak rekompensują ich niedomaganie w kwestii wygody. No i obecnie jest już po sezonie a ja tu myślę, jakby w mój harmonogram dnia jednak wcisnąć chwilę na slalom. Najpierw kupiłbym sobie kółeczka nowe, bo stare niedługo będą ogryzkami... Zatem obecnie jeźdzę na sebach, które w ostatnim roku w Polsce stały się już bardzo popularne. Podczas Battle Warsaw 2008 prawie wszyscy jeździli własnie na tych rolkach. Zamówić je można u chłopaków z ekipy janarolki.

 

 


A w maju 2009 miałem okazję testować Powerslide S3. Obszerne wrażenia spisałem w dziale Napisane/S3 


   
Jesteś 38148 odwiedzający (103119 wejścia) .
Diese Webseite wurde kostenlos mit Homepage-Baukasten.de erstellt. Willst du auch eine eigene Webseite?
Gratis anmelden